Nastał długo wyczekiwany dzień, 18 października 2012 roku, kiedy to my, uczniowie liceum Kuronia ruszyliśmy poznawać kulturę, zabytki i ludność Belgii!
Trasa naszej podróży wiodła przez Niemcy, Holandię aż do Belgii. Niestety, nie zobaczyliśmy wiele podczas jazdy, gdyż jechaliśmy nocą.
Wreszcie dojechaliśmy do naszego ośrodka w malowniczej miejscowości Geraardsbergen. Kiedy już się rozpakowaliśmy, dostaliśmy pierwsze zadanie językowe, które okazało się trudne. Ale nie dlatego, że nie znaliśmy języka, tylko dlatego, że tam nie było ludzi! Miasteczko wymarło! Jednak w końcu znaleźliśmy mieszkańców miasteczka i zebraliśmy niezbędne informacje do wykonania zadania, bo jak wiadomo, dla chcącego nic trudnego!
Naszym pierwszym punktem na mapie wycieczki była Antwerpia. Jest to miasto w północnej Belgii (Flandria), położone nad Skaldą. Antwerpia urzeka swoimi romantycznymi uliczkami, architekturą gotycką i barokową. Niekiedy przypomina nasz rodzimy Kraków. W Antwerpii zwiedzaliśmy dom Rubensa, w którym zachwyciły nas dzieła tego znamienitego artysty, Grote Markt oraz Muzeum Sztuki Współczesnej, w którym dzieła tam przedstawione przyprawiły nas o zawrót głowy.
Dzień czwarty obfitował w zabytki uroczej Brugii. Tego dnia pogoda nam niedopisała. Było zimno i padał deszcz, jednak doborowe towarzystwo rekompensowało wszelkie kaprysy pogody. W Brugii oglądaliśmy architekturę, która niekiedy przypomina Wenecję. Jest naprawdę pięknie! Największą atrakcją było wspinanie się na wieżę Belford. Było mnóstwo schodów, wąska klatka schodowa, ale my się wcale nie baliśmy. Przecież chodzimy do Kuronia, gdzie schody są jedną z głównych atrakcji. Nasza wspinaczka trwała kilkanaście minut. Po dotarciu na szczyt naszym oczom ukazała się panorama Brugii – zachwycająca! Niestety, nie mogliśmy zostać tam zbyt długo, gdyż dzwony, które zaczęły bić stały się dla nas nieznośne. Kiedy zeszliśmy na dół mieliśmy jeszcze sporo czasu do zbiórki, więc wybraliśmy się z naszą Panią do jednej z kawiarni na kawę, która była przepyszna. Potem przyszedł czas na wspólne zdjęcia i dalszą część zwiedzania, podczas której odwiedziliśmy między innymi muzeum frytek! Wizyta w tym miejscu bardzo nas rozbawiła. Oczywiście nie odbyło się bez degustacji belgijskich frytek, które nie przypadły nam do gustu. Następnie mieliśmy czas na zadania językowe, dzięki którym mogliśmy doskonalić swoje zdolności językowe oraz zapoznawać się z miejscową ludnością. Dzień zakończyliśmy kupnem i skonsumowaniem pysznych gofrów!
Dnia piątego zdobywaliśmy Brukselę! Wizyta w Parlamencie UE była dla nas niecodziennym doświadczeniem. Zobaczyliśmy to, co dotychczas mogliśmy oglądać tylko w telewizji. W Parlamencie gościliśmy dzięki asystentce jednego z europarlamentarzystów z PO, który był nieobecny z powodu obrad w Strasburgu. Jednak jego przemiła asystentka udzieliła nam wielu niezbędnych, pożytecznych informacji. Dowiedzieliśmy się, że za kilka lat możemy złożyć podanie o pracę w Europarlamencie! Równie ważnym aspektem wizyty były prezenty! Dostaliśmy torby, notatniki, długopisy, itp. Teraz, podczas lekcji pokazujemy naszym znajomym notatnik i możemy powiedzieć „wiesz, to pamiątka z PE”. Po PE przyszedł czas na Atomium, które jest imitacją powiększonego do niebotycznych rozmiarów kryształu żelaza. Wjechaliśmy na jeden z tarasów widokowych, z którego rozciągał się widok Brukseli – coś niesamowitego! Następnie udaliśmy się na zwiedzanie Mini Europy. Tam mogliśmy podziwiać miniaturki zabytków największych miast Europy. W tym miejscy podobało nam się najbardziej.
Dzień szósty – STUDENCI! W tym dniu, nasz wspaniały Pan Maciek, zabrał nas na hospitację szkoły belgijskiej. Zwiedzaliśmy uniwersytet, który specjalizuje się w kierunkach z grafiką komputerową. Mieliśmy okazje porozmawiać ze studentami, wykładowcami, przyglądaliśmy się ich pracy. W porze lunchu udaliśmy się na stołówkę i wspólnie z uczniami zjedliśmy pyszny obiad. Powiem szczerze, że żeńska część wycieczki była w siódmym niebie tego dnia. Wszystko za sprawą studentów, którzy byli bardzo przystojni i mili.
Dzień siódmy był dniem powrotnym, podczas którego zwiedziliśmy Kolonię w Niemczech. W Kolonii odwiedziliśmy Muzeum Czekolady, które dla niektórych było spełnieniem marzeń. Przyglądaliśmy się produkcji cukierków, ciast, ciasteczek. Aż ślinka cieknie na wspomnienie tego miejsca. Następnie udaliśmy się na główny rynek i mieliśmy czas wolny. Nie zapomnieliśmy o obowiązkowym zdjęciu grupowym.
Następnego dnia przekroczyliśmy granicę Polski i każdy zaczął odczuwać, że to już koniec. Znów wracamy do szkoły, musimy się ze sobą rozstać. Było nam bardzo przykro, bo wycieczka była fantastyczna. Wczesnym rankiem dojechaliśmy do Torunia. Czekały nas jeszcze 3 godziny w pociągu, które upłynęły nam na wspomnieniach, grach i śpiewach. Wczesnym popołudniem pojechaliśmy do Warszawy. Łza się w oku kręciła, ale wiedzieliśmy, że zobaczymy się następnego dnia w szkole, ale to już nie to samo.
Dla mnie ta wycieczka była cudownym doświadczeniem. Poznałam wielu nowych, wartościowych ludzi, miałam wiele przygód, które wspominam do dziś. Chciałabym tam kiedyś wrócić w takim samym składzie. Największe podziękowania za tą udaną wycieczkę i wspaniałą atmosferę należą się pani Paulinie Gaurze, która jest wspaniałą nauczycielką i osobą!
Marta Jaremczuk